piątek, 8 października 2010

Prolog

Prolog... to nie jest w morde jakieś opowiadanie, to tylko moje życie. Z drugiej strony.. mogło by to być całkiem denne opowiadanie.

Siedzę przed monitorem.
Dwadzieścia jeden cali, chyba. Płaski, od samsunga, choć nie HD, ale ja w HD i tak nie wierzę.
Po drugiej stronie ekranu pulpit popularnego systemu, który od dawna już tylko udaje system. Coś jak ja, gdy próbuje być lepszym sobą i tak samo po drugiej stronie czegoś w co walić łbem jedynie mogę. Nawet się wieszam, tak jak właśnie w tym momencie.
Patrzę się tempo na kolorową tapetę z bohaterami One Piece, mojego ulubionego japońskiego anime.
Merry piętrzy się w górę rozhuśtanych fal, pod usianym gwiazdami niebiem, które niezmiernie szczęśliwych bohaterów na pokładzie swojego małego okręty nieustannie prowadzą ku kolejnym przygodom życia, już dawno zresztą wycenione przez marynarkę na miliony milionów nagrody. Żal i zazdrość kopią mi w sercu zmarnowane marzenia w brzuch.

Tak, dziś mam zdecydowanie nieteges humor. Nie mam pracy, a pod lawiną ofert z "kameralnych", "ambitnych", i "zwariowanych" trudno ostatnio znaleźć coś sensownego. W sumie to mnie specjalnie nie martwi, bardziej mózg pożera mi myśl, że mam już dość. Ciągle tylko praca, kolejny zawód, profesja. Zrób to, zrób tamto. Wszystko dla głupich i oczywiście jak zwykle niezbędnych do życia pieniędzy.
A kiedy przychodzi zastanowić się nad własnym biznesem, z głowy zionie pustka.

No nic, może by tak pójść zapełnić pustkę czymś.. no czymś co zwykle ją zapycha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz